EN

1.10.1988 Wersja do druku

Miłość i cień sygnaturki

1. Sygnaturka - zawieszona wysoko nad sceną - milczy. I milczeć będzie długo, niemal cały czas. Może więc niektórzy widzowie w ogóle jej nie dostrzegą? A przecież reżyser chciał zwrócić uwagę na ten dzwon: punktowy reflektor rzuca na ścianę jego cień, tak że można odnieść wrażenie, iż siedzimy nie opodal wieżyczki kościółka lub pod jego sklepieniem, w miejscu, gdzie krzyżują się nawy. A jednak to nie kościół, nawet nie jego bliska okolica, lecz mieszkanie don Perlimplina. Wystarczy nie zadzierać-głowy, aby się o tym przekonać. Lorca chciał - czemu dał wyraz w didaskaliach - aby ściany były zielone, a meble czarne. Również surdut Perlimplina miał być zielony, a suknia Markolfy - w pasy (co, zdaniem autora, stanowi typowy strój służącej). Tymczasem scenografia, którą zaprojektował Jerzy Rudzki, emanuje czernią. Niemal tylko czernią. Czarna jest podłoga i czarne ściany - czasami tylko pobłyskujące srebrzyście, gdy odbija się o

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miłość i cień sygnaturki

Źródło:

Materiał nadesłany

Opole nr 10

Autor:

Marek Jodłowski

Data:

01.10.1988