EN

11.04.2005 Wersja do druku

Między życiem a śmiercią

"Cesarz Atlantydy" w reż. Tomasza Koniny w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Dorota Szwarcman w Ruchu Muzycznym.

Przedstawienie Cesarza Atlantydy Viktora Ullmanna w Warszawskiej Operze Kameralnej [na zdjęciu scena z przedstawienia] jest prawdziwym wydarzeniem. Nie tylko dlatego, że to nieznane dzieło, powstałe w szczególnych, ekstremalnych warunkach (w hitlerowskim obozie przejściowym The resienstadt), zostało wystawione po raz pierwszy w Polsce, i to pieczołowicie i z wyczuciem. Również dlatego, że nawet utwór tak niewielki - trwający niecałą godzinę - obrazuje nam lukę, jaka do niedawna, czyli do czasu, gdy świat zaczął odkrywać na nowo rozdział entartete Musik, istniała w naszym widzeniu historii muzyki. Twórczość Ullmanna bowiem, podobnie jak jego kolegów z terezińskiego obozu: Hansa Krasy, Pavla Haasa i Gideona Kleina, a także trochę już lepiej znanego Erwina Schulhoffa, kompozytora o nieco podobnym życiorysie - to brakujące ogniwo pomiędzy Zemlinskym, Schonbergiem i Kurtem Weillem, z twórczością czeską (zwłaszcza Janaczkiem) w tle. To muzyka obrazują

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Między życiem a śmiercią

Źródło:

Materiał nadesłany

Ruch Muzyczny nr 7/03.04

Autor:

Dorota Szwarcman

Data:

11.04.2005