Saunders zachowuje się wobec spuścizny Kane jak brytyjscy reżyserzy wobec jej dramatów: niewolniczo podąża za jej intencjami. Jego książka sprawdza się przede wszystkim jako rzetelny dokument przełomu w brytyjskim teatrze lat 90-tych - o książce "Kochaj mnie lub zabij. Sarah Kane i teatr skarajności" pisze Joanna Wichowska w Dwutygodniku. Strona Kultury
Pięć sztuk i jedna śmierć. Reputacja Sarah Kane jako enfant terrible teatru brytyjskiego i pote maudit brytyjskiej dramaturgii wciąż wyprzedza znajomość jej tekstów. Wszyscy wiedzą, jak umarła, nie wszyscy wiedzą, o czym dokładnie pisała. I jak. Graham Saunders w swoim omówieniu twórczości Kane próbuje przywrócić recepcji jej prac właściwe proporcje. Depresja i samobójcza śmierć dramatopisarki należą do sfery prywatnej, mówi, jej dramaty - do historii teatru. Mieszanie tych porządków jest nie tylko nieuprawnione, ale deprecjonuje wartość jej talentu. Saunders zdecydowanie odrzuca więc nachalnie biograficzne interpretacyjne wytrychy i stara się skupić na tekstach samych w sobie. Nie jest w tych usiłowaniach pionierem - wielu przed nim i po nim (angielskie wydanie "Kochaj mnie lub zabij" ma już osiem lat) broniło pisarstwa Sarah Kane przed ograniczającą etykietą skandalistki/samobójczyni - ale jego książka jest pierwszą tak obszerną system