EN

26.01.2011 Wersja do druku

"Straszny dwór" na skróty

Jak długo powinna trwać XIX-wieczna opera w czterech aktach z prologiem? Otóż w łódzkim Teatrze Wielkim 11 stycznia br. przedstawienie rozpoczęte o 18.30 zakończyło się o 21. Odliczywszy dwie 20-minutowe przerwy, "opera" trwała więc dokładnie 110 minut, zatem nawet nie dwie godziny! - list prof. Mirosława Pietkiewicza z Akademii Muzycznej w Łodzi.

Jak to możliwe? Od czego ołówek, którym bezceremonialnie wykreślono (kto?) większą część naszej najlepszej opery, zapewne w trosce o to, by publiczność nie była zmuszona do zbyt długiego trawienia tego obcego współczesnemu człowiekowi widowiska Zatem np. w II akcie z chóru "Spod igiełek kwiaty rosną" ostała się jedynie pierwsza zwrotka, wróżebny wosk odlano jedynie dla Hanny (losy Jadwigi były zapewne mniej ważne), w IV akcie znikła scena Hanny z Damazym ("Pani, pani, co się dzieje"), także kulig, pozostawiono wszakże łaskawie mazura, nie wiedzieć czemu przeniesionego na koniec przedstawienia. O dziwo ocalał akt III, ale w końcu to tam są piękne arie i strachy, no i tam przecież jest sławna aria Skołuby, świetnie zresztą zaśpiewana przez jakże zasłużonego Andrzeja Saciuka. Dla niego wybrałem się na to przedstawienie, które nieuchronnie nasunęło wspomnienia, jak to drzewiej bywało, gdy "Straszny dwór" w Teatrze Nowym (na niewi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jak zamordowano operę - list prof. Mirosława Pietkiewicza

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Łódź nr 20 online

Autor:

Mirosław Pietkiewicz

Data:

26.01.2011

Realizacje repertuarowe