"Zmierzch" Babla zaprezentowany w Teatrze Zagłębia jest przedstawieniem rzetelnym i płynnym. Może cieszyć się powodzeniem także i z powodu i zainteresowania żydowskim folklorem, wszak przedwojenna ulica Modrzejowska w Sosnowcu była prawie wyłącznie traktem żydowskich sklepików.
Musiało minąć trzydzieści lat, nim "Zmierzch" Izaaka Babla wprowadzony został na scenę polską. Nie wynikało to oczywiście z nieznajomości twórczości tego pisarza (notabene niezbyt przychylnego Polakom, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej w armii Budionnego), ale z faktu, iż temat żydowski był nieobecny w teatrze. Nie do pomyślenia były pejsy czy "żydłaczenie", co stawało się każdorazowo problemem "Wesela". Samego Babla, który miał przecież rodowód żydowski, pomawiano o antysemityzm, zarzucając mu szkalowanie środowiska żydowskiego, które pokazał w bandyckim wymiarze. "Zmierzch" Babla wprowadził na scenę polską Jerzy Jarocki w Starym Teatrze w Krakowie i było to przedstawienie świetne. W roli starego, przegrywającego Mendla Krzyka wystąpił Wiktor Sadecki, a młodą żydowską kurtyzaną Marusią była debiutująca i bardzo wówczas szczupła Anna Seniuk. Benię grali na zmianę Franciszek Pieczka i Marek Walczewski, a jego mniej cynicznym brate