EN

23.12.2010 Wersja do druku

Małgorzata Sikorska-Miszczuk: Dramat wigilijny

Więc znów śledź, sałatka, bigos, wódka, a gdzie boginie w kobiecie, bogowie w mężczyznach? - pyta w felietonie dla e-teatru Małgorzata Sikorska-Miszczuk.

Śledź, pierogi, wódka, wino, bigos, sałatka jarzynowa. Wigilia. I tak codziennie, i tak już będzie. Rano rekonstrukcja, reinkarnacja, wieczorem wigilia i tak do końca świata. W wigilijny życia strumień wstąp Gosia. A co wigilia to i weselej, i dłużej, i później, i nowa rekonstrukcja przechodząca w reinkarnację, ale zarazem i smutniej, i zadumcziwiej, i okruchożyciowo. Jakoś-jakoś. W TR Warszawa antycznie, płyną ze sceny przypominajki na okoliczność, że zawsze niech będzie słońce, zawsze niech będzie niebo, zawsze niech będzie mama, zawsze niech będę ja, a gdy tak nie jest to źle jest. Np. Edyp obywatel wydłubał sobie oczy, zabił tatę, spał z mamą i powinno się o tym pamiętać przy pisaniu dramatów. Czyli fenkju za przypominajkę.tr i dobrze jest, ale nie wiedzieć też czemu w noc śnieżną źle jest i marudnie. A dnia następnego śledź, ale bez antyku i bez opuszczania czarnych żagli/zakładania białych, co jak ktoś zapominalski antycz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

materiał własny

Autor:

Małgorzata Sikorska-Miszczuk

Data:

23.12.2010

Wątki tematyczne