EN

15.12.2010 Wersja do druku

Herbatki i koza dla Chopina

- Akcja w operze, podobnie jak w dramacie, toczy się wartko. Wszystko rozgrywa się w formie dialogu, są tylko dwie wielkie arie George Sand i dwie Chopina - kompozytorka MARTA PTASZYŃSKA przed premierą swojej opery w łódzkim Teatrze Wielkim.

Co Panią zafascynowało w dramacie Janusza Krasińskiego "Kochankowie z klasztoru Valdemosa", że postanowiła Pani napisać do tego tekstu operę? - Muzyczność tekstu. Czytając dramat wręcz usłyszałam muzykę, ona jakby drzemała pod słowami, tylko trzeba było ją wyprowadzić na wierzch. Poza tym epizod z życia Chopina, pokazany w dramacie, czyli czas, gdy przebywał na Majorce jest fascynujący, w swej dźwiękowości, odmiennej od chopinowskiej. Zderzenie różnych światów: żywiołowości hiszpańskiej z klimatem sztuki Chopina, daje nieprawdopodobne możliwości kompozytorskie. - Czyli muzyka wyznaczy miejsce akcji opery? - Absolutnie. Studiowałam zbiór muzyki ludowej Majorki i Katalonii. Okazało się, że ta muzyka jest fascynująca. W listach do Juliana Fontany Chopin stwierdza, że muzyka hiszpańska jest piękna, że niemal całą noc grają wkoło na gitarach. Widać Chopin, tak samo jak ja, był zafascynowany hiszpańszczyzną. - "Kochankowie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Herbatki i koza dla Chopina

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 292 online

Data:

15.12.2010