EN

13.12.2010 Wersja do druku

Szekspir ze szperplaty

Kilka dni przed premierą dyrektor teatru uprzedzał przez radio, że tym razem nie będzie rozmachu jak przy poprzednich premierach, że będzie oszczędniej. Ale w najczarniejszych snach nie przewidziałem tego gigantycznego ołtarza ku chwale ersatzu, tego misterium ku czci tandety - pisze w swoim felietonie Michał Smolorz, po premierze 'Wesołych kumoszek z Windsoru" w Teatrze Rozrywki.

Mój dziadek Stanik, majster w hucie cynku, chorobliwie nie cierpiał wyrobów ze szperplaty, ten surowiec przyprawiał go o wstręt, by nie rzec o obrzydzenie. Bo dziadek Stanik nie trawił wszelkiego ersatzu, tego nieznośnego synonimu tandety, namiastki wyrobu, oszustwa wręcz. A już po 1933 roku, kiedy ersatz stał się w hitlerowskim Reichu obowiązującą filozofią, dziadek stał się jeszcze bardziej radykalny, by szczyty antyszperplacia osiągnąć w latach wojny. Wtedy każdy obywatel Rzeszy miał obowiązek stosowania ersatzu: jeść margarynę zamiast masła, jeździć samochodami napędzanymi holzgazem, a drzwi do chlewika naprawiać szperplatą. I meble były ze szperplaty, i gródza na kartofle w piwnicy, i lauba w ogródku. Nasiąkało to wilgocią, gniło, śmierdziało, kopniakiem można było takie drzwi wywalić. Dlatego żaden szanujący się stolarz po szperplatę nie sięgał, a w meblach od renomowanych wytwórców z Gutentag (dziś Dobrodzień) aż do lat 6

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szekspir ze szperplaty

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Katowice online

Autor:

Michał Smolorz

Data:

13.12.2010

Realizacje repertuarowe