EN

8.12.2010 Wersja do druku

Bednarski gola!

- Kiedyś nieomal dostałem się na Akademię Sztuk Pięknych. Jednak nie żałuję, że się nie udało. Moim prawdziwym powołaniem jest aktorstwo - mówi aktor i satyryk STEFAN FRIEDMANN.

Jak to się stało, że został pan mistrzem rozśmieszania? - Swoje poczucie humoru wyssałem z mlekiem - ojca. Zamiłowanie do żartów mam po ojcu. Był obdarzony wielkim poczuciem humoru. Panie Stefanie, interesują mnie bliższe szczegóły tego wydarzenia... - Po prosu zamiłowanie do żartów zawdzięczam ojcu. Był człowiekiem o wielkim poczuciu humoru. Kiedyś w szkole dostałem uwagę do dzienniczka: "Stefan jadł na lekcji". Dałem tacie do podpisu. Kiedy wręczyłem dzienniczek nauczycielce zrobiła się czerwona. Okazało się, że tatuś umieścił pod uwagą komentarz: "Bo był głodny". No to rzeczywiście, w takich warunkach nie mógł pan wyrosnąć na porządnego hydraulika. A jak to było ze szkołą? - Oj było, było... Pamiętam jak dziś, kiedy profesor Jan Świderski poprosił mnie o powiedzenie czegoś wesołego. Niewiele myśląc powiedziałem: Wesołego Alleluja! No i się nie dostałem. Ale podobno był pan bliski zostania artystą malarzem? - Kiedy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Cienki Bolek nie tak cienki

Źródło:

Materiał nadesłany

Świat i Ludzie nr 46/13.11

Autor:

Michał Wichowski

Data:

08.12.2010