Jeśli życie jest teatrem, możliwa jest zapewne i relacja odwrotna: teatr to życie. Tak przynajmniej sugerują twórcy przedstawienia "Czarującej szewcowej" w Teatrze Zagłębia.
Znana sztuka Federika Garcii Lorki zaczyna się tutaj już w foyer. Grupa aktorów tańczy i śpiewa, witając, jakby mimochodem, publiczność. To są aktorzy sosnowieckiej sceny, ale także spontaniczni aktorzy-mieszkańcy małej hiszpańskiej wioski, wreszcie "aktorzy w ogóle". To oni, za sprawą Poety, stworzą za chwilę życie na scenie, powołując ze swego grona bohaterów opowieści i nadając wymyślonym postaciom własne, prywatne emocje. Reżyser Henryk Adamek podąża za tekstem Lorki, ale jego uniwersalność podporządkowuje konkretnemu kolorytowi. I nie jest to bynajmniej folderowa wizja Andaluzji, lecz owo "coś", co krąży w powietrzu tego kraju, jak wyczuwalne fluidy. Nastrój - na poły mroczny, na poły radosny - osiąga spektakl za sprawą pracy Grażyny Adamczyk, znawczyni filozofii (sic!) flamenco. I aktorów, którzy na taniec przekładają uczucia, konstruując spektakl na kształt starej romancy. Tego przedstawienia nie warto oglądać powierzchownie, b