EN

25.02.2003 Wersja do druku

Andaluzyjska cepelia

"Czarująca szewcowa" w Nowym jest hiszpańska jak corrida - półtorej godziny walki z oporem materii

Jak przystało na hiszpańską sztukę - wykonywano flamenco. Z gitarą, kastanietami i klaskaniem, za to bez poczucia rytmu. Flamenco robiono ciurkiem - ot, każda z postaci wzburzone emocje okazywała bezładnym tupotaniem po scenie wyłożonej deskami, na których kroki tym bezlitośniej dudniły poza metrum. Akcję złożoną z flamenco urozmaicały interludia flamenco, w których czyniono flamenco z wachlarzami. Miałem wrażenie, że dynamiczniej i stokroć bardziej ogniście siedziała widownia. Na miejscu odpowiedzialnej za taniec Anny Redlin wycofałbym swoje nazwisko z afisza. Komisja dewotek "Czarująca szewcowa" nie objawia ani zrozumienia wpisanego w nią specyficznego humoru, ani eksperymentalnej teatralności sztuki. Inscenizację pogrążono w upiornym stereotypie stylizacji muzyki, scenografii, kostiumów i gry aktorskiej na tzw. "hiszpańskość". Dzięki temu spektakl zmienił się w andaluzyjską cepelię, której kierownik uparcie poszukuje numerów, mogących o�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Andaluzyjska cepelia

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Łódź nr 47

Autor:

Leszek Karczewski

Data:

25.02.2003

Realizacje repertuarowe