EN

29.11.2010 Wersja do druku

Po co, u diabła, ta kultura

Polskie elity polityczne i klasa średnia wciąż uważają kulturę za rodzaj wytchnienia od trudów świata, spoza "prawdziwej" i poważnej rzeczywistości, za rodzaj wytwornej paplaniny - pisze Marek Beylin w Gazecie Wyborczej.

Kultura ma tworzyć miłą atmosferę, by dało się odpocząć od trudnej rzeczywistości. Powinna też nadawać prestiż tym, którzy degustują jej dzieła, czyli pełnić funkcje dworskie. Tak rozumują politycy, tak myśli znaczna część coraz bogatszej polskiej klasy średniej. Ale to postawa zabójcza i dla kultury, i dla społeczeństwa. Bo dziś głównie kultura chroni nas przed zalewem iluzji z różnych sfer życia, także z polityki. Daje nam sposoby, byśmy nie dali się zwariować. Pamiętna scena z filmu Formana o Mozarcie: cesarz ma ocenić jego operę, dwór czeka, w końcu władca wyrokuje - za dużo nut. Ten dworski mechanizm osądzania kultury ze szczytów politycznej hierarchii wciąż istnieje w demokratycznej Polsce. Wszędzie dają o sobie znać politycy, lokalni i centralni, którzy sądzą, że wiedzą najlepiej, co i jak artyści winni robić i czego nie powinni. Za dużo nut - orzekł na swój sposób niegdysiejszy prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnic

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Po co, u diabła, ta kultura

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 277/27.11.10

Autor:

Marek Beylin

Data:

29.11.2010

Wątki tematyczne