EN

23.11.2010 Wersja do druku

Palenie na scenie

W pierwszym tygodniu wprowadzenia zakazu palenia byłem na dwóch nowych warszawskich przedstawieniach. Tytułów i teatrów nie wymienię, nie ma to najmniejszego znaczenia, nie chodzi o adresy czy donosicielskie wskazania, a jedynie o postawienie problemu i to dość ważnego: palenie na scenie - pisze Bogusław Deptuła w portalu dwutygodnik.com.

Mamy nową sytuację: oto w jakiś dziwny i nieoczekiwany sposób teatr stał się jedynym miejscem publicznym, w którym na oczach zgromadzonej widowni człowiek-aktor może palić. Z pewnością nie w majestacie prawa, a jedynie w cieniu prawnej luki, czy może niedowładu wszechmocnej ręki sprawiedliwości, ale jednak pali. Pali, puszcza kółka, wyraźnie dymem się nasładza. W spektaklu Jarzyny "T.E.O.R.E.M.A.T.", sprzed zakazu, wspólne palenie jest wręcz kluczowe, bo staje się jednym z zawiązków scenicznej akcji. W przedstawieniach Warlikowskiego, zaangażowanego osobiście po stronie zadymiaczy naszej rzeczywistości teatralnej i nie tylko jej, bohaterowie nader często po dymka sięgają. I właściwie trudno od tego uciec. Ludzie palą w stresie, w sytuacjach ekstremalnych. I to dużo. Palenie jest ważne, a teatr to stan podwyższonej egzystencjalnej obecności. Ale teatr to nic naprawdę w porównaniu z kłopotami, które nastały w szpitalach psychiatrycznych. Sł

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Palenie na scenie

Źródło:

Materiał nadesłany

www.dwutygodnik.com

Autor:

Bogusław Deptuła

Data:

23.11.2010

Realizacje repertuarowe