EN

9.11.2010 Wersja do druku

Nigdy już nie powiem "nigdy"!

- Teatr oznaczał dla mnie przełamywanie potwornej tremy, lęku. Przez wiele lat żyłam z przekonaniem, że to nie miejsce dla mnie. Film daje możliwość naprawiania błędów, w teatrze niczego cofnąć się nie da, ale nie wiedziałam, że jest bezustannym procesem - mówi Małgorzata Braunek, aktorka, nauczycielka zen i buddystka.

Udzieliła pani ostatnio jakiegoś ślubu? - No nie, jakoś nie chcą się pobierać. Nie ma ślubów buddyjskich w Polsce? - Być może w innych centrach są, ale nasi widać wolą na kocią łapę. Od siedmiu lat nie było żadnego ślubu, tylko jeden chrzest. Ślub buddyjski odbywa się według ścisłego ceremoniału? - Tak, ale mam duże pole dla własnej inwencji. Myślę, że młoda para i rodzice byliby zadowoleni. Ale jest jeden szkopuł... Kto przyznał pani prawo do udzielania ślubów, chrztów? Z kim ja właściwie rozmawiam? - Od 10 lat jestem kapłanem, czyli osobą duchowną, która może prowadzić wszelkie ceremonie, na przykład przyjmowanie do wspólnoty buddyjskiej, nadawanie buddyjskich imion, które powinny być drogowskazem na Drodze, pogrzeby i tak dalej. Wróciła pani do aktorstwa, bo ego upomniało się o swoje prawa? Nie stłumiła go pani wystarczająco? Nie ma wyreżyserowanych przez panią rytuałów i dlatego wróciła pani do zawodu? - O to mnie chyb

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Coś bez nazwy

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 45/09.11

Autor:

Katarzyna Janowska

Data:

09.11.2010

Realizacje repertuarowe