EN

26.08.1984 Wersja do druku

Podłe maski, farbowany fałsz, obrazki

Bywają, teatralne wydarzenia, o których głośno jeszcze na długo przed premierą. Echo niesie po mieście odgłosy prób, oczekiwania rosną. Do tych przedstawień przykładamy inną miarę, niż do codziennej teatralnej produkcji: liczymy na więcej, więcej wymagamy. Tym bardziej, gdy idzie o dramat tej rangi, co "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego. O "Wesele", które rachuje nam grzechy, które pomaga się spowiadać i nie daje rozgrzeszenia. Odczytywano je już na wiele sposobów, bardziej narodowo i bardziej uniwersalnie Odczytywano je - jak piał przed laty Konstanty Puzyna - "poprzez Godota: jako dramat marazmu, niemocy i namiętnego oczekiwania na coś, czego nie będzie". Ale Wyspiański pisał swoje "Wesele" o nas i dla nas. O Polsce, tej Polsce, którą Polacy przechowują w sercach i do której nie umieją dorosnąć. Pisał dramat narodowego rozrachunku. Sam też doglądał dwóch pierwszych inscenizacji w roku 1901: krakowskiej za dyrekcji Józefa Kotarbińskiego i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Podłe maski, farbowany fałsz, obrazki

Źródło:

Materiał nadesłany

Stolica nr 35

Autor:

Magdalena Pawlicka

Data:

26.08.1984

Realizacje repertuarowe