Adam Hanuszkiewicz po wielu latach wraca do Teatru Narodowego. Na Małej Scenie przy Wierzbowej reżyseruje "Taniec śmierci" Augusta Strindberga.
Teatr Hanuszkiewicza zawsze był kontrowersyjny, wywoływał dyskusje i emocje. Miał swoich entuzjastycznych wielbicieli, ale i zagorzałych przeciwników. Jedni i drudzy szturmowali kasę, by zyskać argumenty do kolejnej rozmowy. "O Balladynę na hondzie spierali się goście na imieninach u cioci Stasi, a także naczytani Cortazarem licealiści na prywatkach, gdzie wódkę rozcieńczało się modną wtedy coca-colą. O Hanuszkiewiczu trzeba było mieć własne zdanie, tak jak dziś o aborcji" - kilka lat temu pisała w "Gazecie" Wanda Zwinogrodzka. Choć w swoich ostatnich spektaklach Adam Hanuszkiewicz wciąż stara się zaskakiwać - "Balladyną" na łyżworolkach czy musicalem na podstawie"Moralności pani Dulskiej", obecnie nie jest już o nim tak głośno. Czy tylko dlatego, że tworzy w niewielkim Teatrze Nowym na Mokotowie? Czy jego powrót do Narodowego na nowo spowoduje lawinę gorących recenzji, polemik? Czy w czasach, kiedy krytyka podnieca się nową falą w teatrze: