Rozmowa z doktorem habilitowanym Zbigniewem Izdebskim, seksuologiem
- Czy we współczesnej sztuce, w teatrze są jeszcze granice obyczajowe, których przekroczyć nie można? Zbigniew Izdebski: Dobrze by było, gdyby granice obyczajowe wyczuwali sami twórcy. Jeżeli decydują się na prowokację, powinni sobie wcześniej odpowiedzieć na pytanie, czemu ma ona służyć. Niewątpliwie granice powinny dotyczyć przemocy. - Czy gwałt homoseksualny, pokazany w sposób umowny np. w "Oczyszczonych" Krzysztofa Warlikowskiego, można uznać za przekroczenie granicy? - Niestety gwałt występuje w życiu. Doświadczyło go kilka procent populacji dzieci i dorosłych. To jest temat także dla teatru. - Czy te osoby mogą szukać w teatrze terapii? - To tylko pogłębia cierpienia. Ofiary przemocy chcą zapomnieć o swojej traumie. Choć niektórym może to cierpienie "zobiektywizować". Pozwolić spojrzeć na nie z innej perspektywy, niejako innymi oczami. - Czy oglądanie gwałtu uwrażliwia nas na problemy innych czy raczej może obudzić zwyrodnia�