EN

25.08.1985 Wersja do druku

Awangarda czy ariergarda

POKUSA: "być twórcą awangardowym", jest bardzo silna. To zupełnie zrozumiałe i bardzo ludzkie. Być zawsze na czele, na samiutkim przodzie, któż by nie chciał. Niestety, sztuka to nie wyścigi. Ocena: którzy na przedzie, a którzy są w tyle, jest dużo trudniejsza niż mogłoby się to wydawać. Poszedłem do Centrum Sztuki Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza - teatru, który pod tak złożonym, jak z barokowej powieści tytułem skrywa ambicje awangardowe. Trafiłem dobrze. Wystawiono przedstawienie, charakterystyczne dla tych tendencji, pod tytułem równie obfitym jak nazwa teatru. Heiner Mueller: "Gnijący brzeg, Materiały do Medei, Krajobraz z Argonautami". Czytam w programie nazwiska aktorów: "Ewelina Lec - vocal". To brzmi już absolutnie awangardowo, jak w programie występów zespołu rockowego. Napisanie po polsku "śpiew" byłoby trywialnością. W czasie przedstawienia doszedłem do wniosku, że to, co robi Ewelina Lec, najtrafniej byłoby nazwać zwyc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Awangarda czy ariergarda

Źródło:

Materiał nadesłany

Kierunki nr 34

Autor:

Krzysztof Głogowski

Data:

25.08.1985