EN

18.03.2005 Wersja do druku

Zmagam się z czymś niemożliwym

- Podobno zdarzyło się, że aktorki, które grały Pannę Julię, Sarah Bernhardt czy Isabelle Adjani, trafiły potem na terapię psychiatryczną. Coś w tym musi być - mówi MARIA SEWERYN przed dzisiejszą (18 marca) premierą dramatu Strindberga w Gdyni.

Katarzyna Fryc: O roli panny Julie mówi się, że nie wystarczy do niej tylko przygotowanie aktorskie, by ją udźwignąć, potrzeba solidnego doświadczenia życiowego. Maria Seweryn: Nie jestem tak skomplikowaną osobą jak panna Julie, a rzeczywiście jest coś wyjątkowo trudnego w tej roli. Niełatwo ją zrozumieć i wytłumaczyć widzom. Pomimo wszystko ją polubiłam, ale kiedy wychodzę na scenę, mam wrażenie, że zmagam się z czymś niemożliwym, towarzyszy mi poczucie, że coś jest nie tak. Podobno zdarzyło się, że aktorki, które ją grały, Sarah Bernhardt czy Isabelle Adjani, trafiły potem na terapię psychiatryczną. Coś w tym musi być. W 1988 r. w spektaklu Andrzeja Wajdy pannę Julię zagrała Pani mama, Krystyna Janda. Jak wspomina tę rolę? - Z tego, co wiem, miała podobne odczucia do moich. A Pani? - To duże wyzwanie, ale są chwile radości grania, kiedy nagle coś się we mnie odblokowuje, gdy coś zrozumiem. Ujmując rzecz w kilk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Panna Julie traci niewinność

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Trójmiasto nr 65

Autor:

Katarzyna Fryc

Data:

18.03.2005

Realizacje repertuarowe