EN

17.03.2005 Wersja do druku

Gdynia. Panna Julie Marii Seweryn w objeździe

Strindberga nie jest łatwo zagrać. Równie trudno wyreżyserować. Bo jak tu poprowadzić aktora by gestem, słowem i ciałem pokazał tłumione obsesje, destrukcję namiętności i występek. Piotr Łazarkiewicz obiekcji nie miał. Chwycił Strindberga za rogi, zatrudnił Marię Seweryn [na zdjęciu] i ruszył w Polskę ze swoją wersją "Panny Julii".

Już w piątek [18 marca] na deskach Teatru Miejskiego w Gdyni będzie można się przekonać, co z walki Łazarkiewicz kontra Strindberg wyszło. - Pyta mnie pani czy spektakl się sprzeda? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że historia traktująca o emocjach zawsze poruszała ludzi - twierdzi Piotr Łazarkiewicz, reżyser spektaklu. - Zaprosiłem Marysię Seweryn, bo wiem, że ma w sobie taką siłę i zdolności, by temat udźwignąć. A co Panna Julia czyli Maria Seweryn, myśli, o roli? (wcześniej Julię u Wajdy grała jej matka Krystyna Janda). - To marzenie wielu aktorek. Ja mam to szczęście i gram Julię. August Strindberg, pisząc sztukę, oparł się na autentycznym zdarzeniu, o którym rozpisywały się ówczesne gazety. Otóż w Noc Świętojańską córka hrabiego uwodzi służącego (mogło być odwrotnie), po czym odbiera sobie życie. Wydawać by się mogło, że historia z lekką namiętnością w tle jest banalna. Tymczasem Strindberg nie daje widzowi odpocząć i w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kobieta według Strindberga

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Bałtycki + Wieczór Wybrzeża nr 63/16.03.

Autor:

Renata Moroz

Data:

17.03.2005

Realizacje repertuarowe