To mógł być teatr społeczny wielkiego formatu, na jaki stać nowego szefa teatru Studio Zbigniewa Brzozę. Poważny zamiar nie powiódł się
Nie trzeba studiować historii antycznej, aby zrozumieć dziś dramat dziewczyny, która wbrew zakazowi grzebie zwłoki brata-zdrajcy. I dramat władcy, który ten zakaz wydaje. Wystarczy uważnie czytać prasowe doniesienia ze współczesnych frontów. Zbigniew Brzoza inscenizując "Antygonę" Sofoklesa, wyciągnął wnioski z analogii między wojną w Tebach a wojną w Ruandzie czy Bośni. Teby w jego przedstawieniu to współczesne miasto wyniszczone wojną domową. W zgliszczach gnieżdżą się nieliczni ocalali mieszkańcy, brudni, w łachmanach. Nowy władca Kreon staje przed zadaniem podniesienia miasta z ruin i uporządkowania powojennego chaosu. I on jest głównym bohaterem przedstawienia. W galerii Kreonów Jerzy Radziwiłowicz jest wyjątkowy. Nie gra bowiem dyktatora, lecz odpowiedzialnego władcę, który rozumie, że chaos można opanować tylko poprzez prawo. Antygonę (Izabela Szela) obejmuje jak dziecko, które nie rozumie twardych praw wojny. A kiedy wyrok obraca