Po telefonach nauczycielek płockich podstawówek, dyrektor Teatru im. Szaniawskiego nakazał usunąć z adaptacji "W 80 dni dookoła świata" scenę aktora w samym ręczniku w domu publicznym i zarządził "ubranie" dwóch aktorek - pisze Rafał Kowalski w Gazecie Wyborczej - Płock.
Sobotnią premierę teatralnej wersji powieści Juliusza Verne'a, w adaptacji Pavla Kohouta i w reżyserii Jacka Andruckiego oglądali m.in. nauczyciele płockich podstawówek. Po spektaklu w teatrze rozdzwoniły się telefony. "Dlaczego w jednej scenie aktorki są ubrane jak dziwki?", "Czemu pojawia się burdel i aktor ma na sobie tylko ręcznik?", "Po co robicie bajkę dla dzieci nie dla dzieci?" - pytali nauczyciele. Dyrektor Marek Mokrowiecki naliczył kilkanaście takich uwag. I pod ich wpływem zarządził zmiany w spektaklu. Nakazał usunięcie sceny, w której Jan Kołodziej, jako prefekt policji, zostaje nakryty w "domu uciech" ubrany tylko w kapelusz i ręcznik. Inaczej wygląda już wykonanie piosenki o Fileasie Foggu. Magdalena Bogdan i Magdalena Tomaszewska muszą teraz nosić boa zakrywające dekolt i dłuższe spódniczki. - Dlaczego tak postąpiłem? Odpowiem anegdotą. Jeśli jedna osoba powie ci, że jesteś pijany, zaśmiej się z tego. Gdy zwrócą ci na to