Był niepowtarzalną osobowością, znakomitym artystą niskiego wzrostu, o chrapliwym, wibrującym głosie, niezwykle ruchliwej mimice wspartej przejmującą wymową oczu i słowami wypowiadanymi w specyficzny sposób. Nadawał wszystkim swoim postaciom scenicznym cechy niesamowitości. Rozpiętość jego talentu i skala środków wyrazu były ogromne. Grywał role tragiczne i komediowe. Miałem okazję spotkać się z nim w Teatrze Polskim za dyrekcji Leona Schillera w latach 50. Grałem Pioterka w "Don Juanie", a Jacek Woszczerowicz - genialnie - Sganarela. Przedstawienie reżyserował Bohdan Korzeniewski. Graliśmy je tylko 19 razy. Władze Polski Ludowej uznały, że ma fałszywe przesłanie ideologicznie, a Molier jest niebezpieczny. Obserwowałem Jacka Woszczerowicza na próbach, jak budował postać, jak się spalał wewnętrznie. Mógł próbować bez końca. Zaskakiwał pomysłami. Dwie jego późniejsze role, które pamiętam do dziś, to tragiczny, osaczony przez �
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 152