EN

13.04.2004 Wersja do druku

Moja samotność jest świadomym wyborem

Z Maciejem Kozłowskim rozmawia Joanna Lichocka.

- Pamiętam, jak wiosną zeszłego roku mówił Pan lekko w jakimś wywiadzie: - Teraz promujemy "Starą baśń", a potem znikam na dwa miesiące, bo mam operację kolana". Brzmiało to jak zapowiedź wizyty u dentysty. - Było gorzej. Bo szedłem nie do dentysty, ale na oddział chirurgii Akademii Medycznej. Do świetnego chirurga doktora Janusza Płomińskiego. Potem były nie dwa, a trzy miesiące chodzenia o kulach. Osiem razy dziennie po pół godziny ćwiczenia i oto dzień dzieli się na czas, gdy ćwiczysz, i na czas, gdy czekasz, by znów zacząć ćwiczyć. Żyjesz rygorem życia kaleki. Gdy kolega przywiózł mnie ze szpitala, zostałem sam w mieszkaniu. Zrobiłem w kuchni kawę. Potem stanąłem nad nią na tych dwóch kulach i... zacząłem się śmiać. Teoretycznie wszystko OK: jest ranek, jest kawa. Tylko tę kawę trzeba jakoś wypić. Przenieść. I nie ma jak. Nie przeniesiesz kawy, chodząc o kulach. Zrozumiałem, że jestem bezradny wobec prozaicznych rzeczy. Ki

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Maciejem Kozłowski

Źródło:

Materiał nadesłany

VIVA nr 8

Autor:

Joanna Lichocka

Data:

13.04.2004