Mam wciąż w pamięci niezwykły, acz myślowo chybiony, spektakl "Mabou Mines DOMlalki" pokazywany dwa lata temu na wrocławskim Dialogu: udosłowniona na scenie metafora spowodowała, że kobiety zmuszone były do wciskania się w malutkie foteliki i poruszania się na kolanach po saloniku, którego wszystkie rozmiary dostosowane były do wzrostu mężczyzn (granych przez aktorów-karłów). Wielkie (czyli "normalne") kobiety sprowadzone zostały do parteru i wtłoczone w męski (czyli "skarlały") świat. Przy tak ustawionych proporcjach od początku wiadomo było, po czyjej stronie jest moc i właściwie z rozwiązaniem oczywistym od pierwszej sceny czekaliśmy końca, bo już nic tu nie mogło się zmienić. Tę oczywistość spektaklu rozbił jednak zaskakujący finał: Maude Mitchell, grająca Norę. zrywała z siebie kostium i jasnoblond perukę, a odsłaniając ogoloną czaszkę i nagie szczupłe ciało, upodabniała się do mężczyzny. Przesłanie, tak jasne i wręcz nachal
Tytuł oryginalny
Po norze
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia - Gazeta Teatralna nr 89