1. "Beatrix Cenci" Juliusza Słowackiego ma dynamiczne, gwałtowne otwarcie akcji. Przychodząc na spektakl Macieja Sobocińskiego, miałem w pamięci to, wpisane w sam tekst dramatu, podwyższone tempo pierwszej sceny aktu I. Tym wyraźniej odczułem zabieg reżysera, nadający ekspozycji inny wymiar temporalny - podlegający zasadzie spowolnienia, rozciągnięcia, wydłużenia. Na scenie, w półmroku, stoi nieruchomo grupa dziewczynek w białych ubrankach, w spódniczkach z krynolinami. Z głośnika dobiega głos lektora, który odczytuje genetyczno-historyczny komentarz do inscenizowanej tragedii. W międzyczasie spomiędzy rzędów foteli na widowni wychodzą aktorzy. Przemierzają scenę - bez słowa czy wyrazistego gestu - i zajmują miejsca na ustawionych w głębi krzesłach. Lektor cały czas czyta. Gdy dociera do wzmianki o dokonanym morderstwie, dziewczynki krzyczą i w panice rozbiegają się w różnych kierunkach. Proscenium staje się teraz miejscem ponurej zbrod
Tytuł oryginalny
Furie w teatrze Słowackiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 9