Równo dziesięć lat temu - jak ten czas leci! - ogłosiłem w "Trybunie Ludu" (nr z 27 lutego 1951 r.) recenzję ze sztuki "Próba sił", której autorem był debiutujący młody lekarz i literat Jerzy Lutowski. Sztuka zapowiadała scenopisarza z prawdziwego zdarzenia i recenzent w górnych słowach podkreślał zmysł realistyczny jej autora. Tytuł recenzji: "W próbie sił zwycięża nowe". Czy zwyciężyło? Czy po 10 latach można odpowiedzieć twierdząco na to pytanie? Jerzy Lutowski wyrobił się na doświadczonego dramatopisarza, to wiadomo. Publiczność go polubiła, na sztuki jego czekano z niecierpliwością. Przy tym Lutowski podkreślał, że interesuje go tylko tematyka współczesna, że poza nią słabnie jego wena, gnie się pióro. Taką postawę witaliśmy z największą radością. Tym bardziej, że teorię podparła praktyka. Lutowskiego "Sprawa rodzinna" (po "Niemcach" Kruczkowskiego największy sukces teatralny piętnastolecia, o ile
Tytuł oryginalny
Pisarz na rozdrożu
Źródło:
Materiał nadesłany
?