Bardzo to ładnie ze strony "Groteski", że postanowiła dzieci karmione głupkowatymi melodyjkami albo pseudo-rockowymi rąbankami, ukulturalnić bajką muzyczną Prokofiewa. Świat muzyki nie kończy się, na prymitywnych piosenkach A. Korzyńskiego z "Akademii Pana Kleksa" i kiczowatych przebojach "Modern Talking". Nigdy dość powtarzania tej prawdy i potwierdzania jej praktyką muzyczną. Dobrze, bardzo dobrze się stało, że oryginalna (a przecież wcale nietrudna w odbierze) muzyka Prokofiewa ilustrująca opowieść o dzielnym chłopczyku, groźnym wilku i dobrodusznych zwierzątkach zawędrowała na krakowską sceną dla dzieci. Szkoda jednak, że tak została wyeksponowana: muzyka stanowi tu jedynie tło do zainspirowanej utworem Prokofiewa poetyckiej baśni Ewy Lipskiej. Baśń ta, obfitująca w piękne porównania na pewno służy pobudzeniu wrażliwości dziecka, ale dobrze byłoby także, skoro już teatr się na Prokofiewa zdecydował, wyciągnąć wszystkie kształcąc
Tytuł oryginalny
"Piotruś, kaczka i wilk"
Źródło:
Materiał nadesłany
"Echo Krakowa" nr 134