"Powitania, pożegnania" oraz "Czas wiele zmienia" - dwa wieczory ballad rosyjskich i amerykańskich zrealizowanych na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych przez Andrzeja Lajborka na Scenie Nowej Teatru Nowego w Poznaniu - gromadziły tłumy. Przypuszczam, że rzecz się powtórzy również w przypadku "Paris, Paris..." - Piosenki znad Sekwany. O ile tamte magnetyzowały politycznością, ten - całkowitym odpolitycznieniem. Bo jak to w piosence francuskiej bywa - najważniejsza jest miłość we wszystkich jej odcieniach. Andrzej Lajborek i jako reżyser, i jako autor scenariusza zatrzymał się w połowie. Po pierwsze: przystał na mało poetyckie i nie zawsze korespondujące z linią melodyczną przekłady; po drugie: nie zmierzył się z materiałem literackim na tyle by nadać mu kształt dramaturgiczny, tym samym jest to wieczór- składanka; po trzecie: niepotrzebnie zgodził się na trącący estradą ruch sceniczny (Juliusz Stańda) i wypróbowane w innych prz
Tytuł oryginalny
Piosenki znad Sekwany
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Wielkopolan Dzisiaj nr 241