U Kusego nie uświadczysz już dzisiaj ani rogów, ani kopyt. Nie odstręcza wonią palonej siarki, kołtunami czarnej sierści, ani też długim ogonem. Podobnie jak świat, jak dzieci nawet, tak i Kusy cały ten sztafaż dawno już włożył między bajki. Obok kipiącej smoły i ostrych trójzębów przechodzi obojętnie, tak jak obojętnie spogląda na zestaw mocno przeterminowanych "numerów" do straszenia. Nie wyskakuje już zza węgła, nie łypie przekrwionymi oczyma i nie pokazuje żółtych zębów. Słowem - Kusy przestał się wygłupiać. Idzie z duchem czasu. Wie doskonale, gdzie i jak dzisiaj należy zastawiać sidła. Robi to przede wszystkim dyskretnie. Pojawia się nagle, jest wszędzie i nigdzie, jest każdym i nikim, jest nierozpoznawalny i zaskakujący. Wtapia się w tłum i z ochotą przyjmuje jego reguły gry. Jednocześnie nieustannie grę ową kontroluje. Panuje nad każdym ruchem. Wciąż zdystansowany i chłodny niezmiennie trafia w najsłabszy
Tytuł oryginalny
Pieskie życie Kusego
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 10