EN

30.10.1994 Wersja do druku

Pięść do nosa

Nowe inscenizacje "Dożywocia" Ibsena i "Uśmiechu losu" Strindberga

Kompani Birbanckiego to podrzędne pijaczyny, którzy w długich gaciach zalegli w wyrze. Fredro bez szlacheckiej mitologii, świetnie! Dlaczego jednak ci skacowańcy ruszają do domu w samych kalesonach, dalibóg, nie rozumiem. Drobiazg; w tym "Dożywociu" trudno o zgodę na sprawy bardziej zasadnicze. Owszem, w zamyśle nawet to interesujące (choć nienowe), że reżyser Marek Sikora chce zetrzeć pozłotkę z podupadłych bohaterów i bankrutujący w szponach młodego kapitalizmu światek prezentować w jego realistycznej zwyczajności. Birbancki (Bronisław Wrocławski) może sobie gnić w barłogu i zalewać mordę od rana, ale musi mieć wdzięk. Na nim - w kontraście z Łatką - oparta jest intryga i urok komedii. Też dobrze, że Mikołaj Grabowski jako Łatka jest w porównaniu z tradycją sceniczną tego bohatera niemal młodzieńcem. I nieźle, że całkiem przystojny, że przynajmniej zewnętrznie - wcale nie obleśny. Ale to nie może być, choćby sama sobie winna, ża�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pięść do nosa

Źródło:

Materiał nadesłany

Wiadomości Kulturalne, nr 23

Autor:

Andrzej Żurowski

Data:

30.10.1994

Realizacje repertuarowe