EN

12.03.2003 Wersja do druku

Pieczęć przecinka na wargach

Co czynić? Co teraz robić, gdy się już ma za sobą sto minut czy­jegoś pozornie nieludzkiego umierania? Gdy zobaczyłeś wyre­żyserowany przez Magdalenę {#os#7087} Ła­zarkiewicz{/#} "Dowcip" Margaret Edson, gdy masz pewność, że Te­resa {#os#464} Budzisz-Krzyżanowska{/#} jako wolno stygnąca Vivian Bearing nigdy nie opuści twej głowy - co ci pozostaje? Odłóż pióro, wsuń w palce ołówek i zapisz, właśnie ołówkiem zapisz zdanie o finale przedstawienia, finale ciała, fi­nale wszystkiego. Otóż: parę od­dechów przed sekundą, w której światło opuściło ją na zawsze, a powietrze nie raczyło wrócić, nie rwała włosów z głowy i nie marszczyła brwi, bo już nie było włosów - ani na głowie, ani nad stygnącymi oczami. Zanotowa­łeś? Dobrze. Teraz śmiało możesz pozwolić sobie na ton gorzko-iro­niczny. Nie ograniczaj się, gorz­kość twej ironii i tak nie ma więk­szego znaczenia... Otóż: Boże onkologii - che­mioterapia znów nie zaw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pieczęć przecinka na wargach

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 60

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

12.03.2003

Realizacje repertuarowe