PEWIEN szlachcic rzymski, nazwiskiem de Fredis, grzebiąc w styczniu 1506 roku we własnej winnicy, dokopał się wspaniałej rzeźby marmurowej przedstawiającej starszego pana i dwóch młodzieńców oplecionych przez gigantyczne węże. Znając modną wśród współczesnych dostojników pasję do antyków, zaproponował on Juliuszowi II znalezisko za tłustą pensję roczną. Papież szybko dobił targu i w ten sposób, minimalnie naruszona przez czas, "Grupa Laokoona" znalazła się w Watykanie. Drobne ubytki w świetnym dziele polecono uzupełnić samemu Michałowi Aniołowi, lecz ten odmówił, czując się niegodnym poprawiania tak znakomitego dzieła. Podobnych skrupułów nie mieli skromniejsi talentem artyści: Cornacchini i Montorsoli, którzy w XVIII wieku dorobili brakujące ramiona i ręce, dzięki czemu "Grupa" wyglądała "jak nowa". Może dlatego też zwróciła na siebie uwagę napoleońskich szabrowników, którzy zabrali ją w 1796 roku, jako wo
Tytuł oryginalny
Piece bien faite w marmoladzie
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny Nr 168