"Król" Szczepana Twardocha w reż. Moniki Strzępki w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Część publiczności teatralnej, a wśród niej i ja, nie możemy się już doczekać zmiany prezydenta Warszawy. Powodów jest wiele, ale ten, o którym dziś piszę, dotyczy warszawskich teatrów dotowanych z kasy miejskiej. Bo to, co dzieje się na scenach teatralnych stolicy, przechodzi wszelkie wyobrażenia o szkodnictwie, jakiego mogą dokonać tzw. artyści. Spójrzmy choćby na ostatnie premiery. I to właśnie w roku obchodów stulecia odzyskania niepodległości naszej Ojczyzny. Oglądając te spektakle, można by pomyśleć, że zostały zrealizowane przez wrogów polskości albo ludzi, którzy ogromnie żałują, że Polska po 123 latach nieobecności na mapach świata (ale za to trwałej obecności w sercach Polaków) odzyskała niepodległość. Kim trzeba być, aby tak nienawidzić Polski, tak źle jej życzyć, cieszyć się z każdego potknięcia i nadaktywnie przykładać się do politycznej napaści na Polskę ze strony jej wrogów zewnętrznych. Czy tak postępuj