Spektakl ten rozczaruje tych, którzy z braku dewiz spróbują odnaleźć atmosferę paryskich knajp i teatrzyków na Scenie Nowej. Talent i wdzięk takich artystów jak Brel, Brassens czy Montand, okazuje się, są nie do podrobienia. Poznańskie interpretacje francuskich piosenek nie tylko nie dorównują oryginalnym, ale co gorsza nie widać w nich żadnych prób nowego podejścia do klasycznego repertuaru. "Paris, Paris..." jest w miarę zgrabnie ułożoną składanką luźno ze sobą powiązanych utworów i... niczym więcej. W repertuarze Teatru Nowego spektakl to raczej marginalny. Polecam go jednak jako miły, w gruncie rzeczy, dodatek do kolacji, którą właśnie zjedliśmy lub zamierzamy zjeść w sympatycznym gronie.
Tytuł oryginalny
Paris, Paris... - piosenki znad Sekwany
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wielkopolska nr 112