EN

21.04.1971 Wersja do druku

Pani Barbara na scenie

Od proscenium - niemal od stóp widzów - prowadzi w głąb przyciemnionej sceny ja­sna smuga skłębionego tiulu, tak jakby ten porzucony nie­gdyś welon stanowił jedyny ślad weselnych uroczystości. Kiedy światło rozjaśnia scenę, widać na tle czarnych, żałob­nych kotar zwróconą tyłem do widowni parę nowożeńców. Da­leko w głębi - ksiądz, po bo­kach, podobni do figur wosko­wych, wychylają się z kotar świadkowie ślubu. Ich zawodzą­ce mormorando miesza się z modłami księdza w przejmują­cym zaśpiewie, przypominają­cym pogrzebowe egzekwie. Sło­wa wypowiadane przez ten widmowy chór, zaczynają układać się we wprowadzenie do opowieści o Bogumile Niechcicu, biorącym właśnie za żonę Barbarę Ostrzeńską. Jeśli zapowiedź zobaczenia na scenie utworu tak typowo epickiego, jak "Noce i dnie" Marii Dąbrowskiej, wzbudza nieuchronnie w zwolenniku jej dzieła przynajmniej tyle nie­pokoju co ciekawości, to owa, opisana na wstępie, ekspozycja s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pani Barbara na scenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Robotniczy nr 93

Autor:

Jerzy Kwieciński

Data:

21.04.1971

Realizacje repertuarowe