Ta pani zrobiła karierę. Zaledwie wysiadłem z pociągu w Poznaniu już mi o niej opowiedziano. Za parę dni znów o niej przeczytałem w "Polityce". Głośno zaprotestowała podczas przedstawienia i z loży prosceniowej rzuciła na scenę krzesłem. Czy w Teatrze Polskim w Poznaniu miejsca w loży prosceniowej sprzedaje się publiczności? Bo na przykład w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie jest to loża dyrekcyjna... Incydent zdarzył się na przedstawieniu "Ocalonych" Edwarda Bonda; podobno jest regułą, że parę osób spośród publiczności wychodzi z sali podczas spektaklu, sam tego nie widziałem, sala chwilami zamierała tylko. Nasza publiczność nie jest przyzwyczajona do manifestowania uczuć, w teatrze i gdzie indziej. Stosunek do sztuki nie bywa u nas spontaniczny, lecz w połowie wyrozumowany, a w połowie zabobonny. Może to, co mnie się nie podoba, okaże się wielkie - i wyjdę na durnia? Albo przeciwnie, to co mnie się podoba, okaże s
Tytuł oryginalny
Otchłań
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 50