Sztuka Lutowskiego "Ostry dyżur" jest jak wymarzona dla realizatora radiowego. Świetnie nadaje się do odtworzenia przed mikrofonem. I to nie tylko dlatego, że nie ma w niej nic z tzw. widowiskowości, że nie zawiera żadnych elektów wizualnych, ale również z uwagi na pełne dramatycznych spięć dialogi, które - jak wiadomo - są fundamentem każdego słuchowiska. Dodatkowym walorem radiowym sztuki Lutowskiego są liczne sceny, w których występuje niewiele osób - dwie lub trzy zaledwie. Toteż realizacja radiowa "Ostrego dyżuru" nie powinna nastręczać większych trudności. Jednak słuchając go w ub. wtorek (13 bm.) w programie II Polskiego Radia - nie sposób się było oprzeć wrażeniu, iż reżyser Erwin Axer za bardzo zaufał walorom radiowym sztuki, pisanej przecież z myślą o teatrze, a nie o radiu. Pewne sceny bowiem wypadły niezbyt jasno i słuchacz, który nie widział "Ostrego dyżuru" mógł mieć sporo wątpliwości już na samym początku
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy