Pewnego pochmurnego i zamglonego dnia uległem na-strojowi jesiennej aury i zdecydowałem się na mała wyprawę do Legnicy. Nie bez znaczenia był fakt, że jednym z ostatnich przedstawień tamtejszego Teatru Dramatycznego jest wznowiony z 1983 r. "Pelikan" Strindberga - autora, który przechodzi obecnie okres teatralnego zapomnienia. Zbyt wiele chyba obiecywałem sobie po tym przedstawieniu. Z jednej strony Strindberg, którego twórczość Franz Kafka określił jako - "walenie pięścią w stół", zanurzony w symboliźmie i naturalizmie prekursor psychoanalizy, prowokujący mizogin - z drugiej zaś Jerzy Jasielski doświadczony i rzetelny reżyser. Niestety ten związek nosi wszelkie znamiona mezaliansu. Problematyka dramatyczna została w tym spektaklu spłycona. Przedstawienie jest płaskie i jednoznaczne. Na scenie oglądamy po prostu mały horror - z niewierną i złośliwa żona. demonicznymi dziećmi i oszustem zięciem-kochankiem. Do tego dochodzą ogłosy skrzypiących drz
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie, nr 237