Na początku była czarowna baśń Ch. M. Wielanda "Lulu albo czarodziejski flet". Niejaki J. E. Schikaneder, wędrowny muzyk, aktor, śpiewak, reżyser, a nade wszystko organizator zespołów teatralnych, w kompanii z innymi pomysłodawcami przerobił ją na libretto dla opery Mozarta, wiele rzeczy dodając po drodze, przede wszystkim figurę Papagena, wymyśloną dla siebie. Ale najważniejsza w powstałej operze stała się oczywiście muzyka, a aria Królowej Nocy jest numerem popisowym niejednej wielkiej sopranistki. Gdy Krystyna {#os#5629}Meissner{/#} spróbowała streścić "Czarodziejski flet", dzwoneczki i flet zastąpić taśmami, a soprany, tenory i basy aktorskim uciemiężeniem, została jej po całym zabiegu oskubana kura. Skoro wypadły żywe arie, zrobiło się po prostu pusto i niezręcznie. Tytuł bardzo znanej opery oczywiście przyciąga ludzi, ale starsi czuja się rozczarowani, a dla dzieci jest to impreza trochę za poważna, zbyt mało skocz
Tytuł oryginalny
Oskubano kurę
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Śląska Nr 220