EN

2.10.2008 Wersja do druku

Orkiestra gra na statku, którego nie ma

"Orkiestra Titanic" w reż. Andrzeja Domalika w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Aleksandra Koehler w Teatrze.

Światła wydobywają z niebytu dworzec kolejowy - a w zasadzie malutką stacyjkę. Jest szaro, pusto, miejsce wygląda na wymarłe. Tylko cztery ludzkie postacie, skulone, zgięte - karykaturalne nieco - wnoszą jakiś pozór życia w otoczenie. W ich pobliżu stoją cztery walizki, jakby odłożone na bok podczas oczekiwania na pociąg. Tak wygląda pierwsza scena spektaklu Christo Bojczewa "Orkiestra Titanic" w reżyserii Andrzeja Domalika. Owe cienie, odziane w łachmany, zaniedbane, nieobute, czekają tak w nieskończoność na Pociąg, który ma ich zawieźć do Jutra, do mitycznego świata "innych pasażerów". Ekspresy przejeżdżają obok stacyjki, nigdy jednak się nie zatrzymują - miejsce jest zbyt nierealne, za bardzo na uboczu, by traktować je poważnie. Jednak za każdym razem wśród oczekujących wybucha ożywienie. Istnieje plan, plan, który ma zagwarantować zatrzymanie pociągu. Należy udawać pasażerów: nakleić sobie promienny uśmiech i wyczekująco trzym

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Orkiestra gra na statku, którego nie ma

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 9 /09.2008

Autor:

Aleksandra Koehler

Data:

02.10.2008

Realizacje repertuarowe