- W rzeczywistości, która próbuje zredukować opowieść do kilku znaczków, jakikolwiek werbalny kontakt ludzi ze sobą jest niezwykle istotny. Dlatego sztuka opowiadania odradza się. Powoli, ale się odradza - mówi Witold Dąbrowski jeden z organizatorów "Spotkań z opowiadaczami świata", które są częścią Festiwalu Małych Opowieści w Lublinie.
Niemal co roku do Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN na kilka dni zjeżdżają się opowiadacze historii. Pochodzą z całego świata. Z mieszkańcami Lublina chcą podzielić się fragmentami własnej rzeczywistości. Przed nami kolejna edycja festiwalu. Kacper Sulowski: Bajarz, gawędziarz, storyteller, bard. Pewnie każdy ma własną definicję opowiadacza. Jaka jest państwa? WITOLD DĄBROWSKI: To ktoś, kto chce mi opowiedzieć o fascynacji światem lub kręgiem kulturowym, do którego należy. Sztuka opowiadania to znacznie więcej niż tylko adaptacja opowieści czy legendy. Opowiadacz przychodzi z pewnego fragmentu rzeczywistości i dzieli się nim z innymi. EWA BENESZ: Ja nie mam własnej definicji. Wiem, że tradycja bajarzy, gawędziarzy, bardów i storytellerów wywodzi się z czasów przedpiśmiennych. Opowiadali oni historię, prawdziwą lub zmyśloną, lub najlepiej taką, w której jest trochę prawdy i trochę zmyślenia. Żeby było łatwiej zapamiętać, wyprac