Warszawa bywa najcichsza w niedzielę. Opole - wprost przeciwnie - w tym właśnie dniu świątecznym wylęga na promenadę. W Warszawie dzień powszedni ogłusza stukotem niezliczonych pojazdów. W Opolu dzień powszedni jest pracowity lecz cichy, a wieczorami uroda starych renesansowych domów zdaje się zapraszać do marzeń. Takie właśnie miasto, nie za duże, a pełne historycznych wspomnień i artystycznych podniet, wydaje się idealnym miejscem na twórczy ośrodek artystów. Cztery razy dziennie, bez specjalnego umawiania się, bez uprzykrzonych telefonów mogą się tu spotykać ludzie, którzy mają sobie coś interesującego do powiedzenia. Dla artystów cóż ponętniejszego i cóż ciekawszego jak owe improwizowane rozmowy, gdzie z dyskusji rodzi się postanowienie, z postanowienia projekt działania? Pisząc te słowa, nie zapominam wcale - że opolska cisza nie jest i nie może być dla artystów zanadto uspokajająca. Zarówno przeszłość jak i teraźniejszoś�
Tytuł oryginalny
Opole
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 1