"Hiena" w reż. Marka Litewki na Scenie Moliere w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Taaak było!... Po premierze przedstawienia "Hiena" autor Witold Ślusarski wszedł na scenę, uciszył oklaski i z niezdrową ulgą w głosie wyznał, że w życiu było właśnie tak, jak przed chwilą aktorzy gestami i słowami rzecz całą nam przez godzinę opowiedzieli. Słowo honoru!... Bóg świadkiem!... Niech skonam, jeśli kłamstwo tu łeb uniosło!... Tu wszystko równało się życiu litemu!... Tak! Tak! Tak!... Prawda to była najprawdziwsza... Z grubsza takie hasła po czole Ślusarskiego się snuły. Naprawdę zatem był ongiś początkującym, młodym pisarzem. Naprawdę jechał prawdziwym pociągiem na wakacje do Kołobrzegu i węszył za atrakcyjnym tematem. Naprawdę spotkał na korytarzu prawdziwą babinę z Kołobrzegu, naprawdę z nią porozmawiał ciepło o tym i owym, naprawdę wynajął u niej pokój i pewnego wieczoru naprawdę wszedł do saloniku, by w trakcie luźnej pogaduchy - herbata, zachód słońca, szum morza, skrzek mew powracających do jaj os