Na premierze "Tanga" w 1964 roku wszystko było jasne. Była to świetna współczesna komedia, z jakże gorzkim w swej metaforyce przesłaniem o ostatecznym zwycięstwie chama nad inteligentem. I była to też świetna literacka zabawa postaciami, sytuacjami i historycznymi odniesieniami do Młodej Polski, pierwszej awangardy i międzywojnia. Wuj Eugeniusz rodem z przełomu wieku, Stomil artysta pierwszej awangardy, Artur powojenny 25-letni student. "Tango" w Teatrze Nowym jest inne. Rzecz rozgrywa się współcześnie i wszelkie aluzje do wydarzeń i sytuacji historycznych rozsypują się. Kiedy Eleonora opowiada jak Stomil posiadł ją, na oczach mamy i taty, na premierze "Tannhausera" nie brzmi to wcale tak zabawnie, skoro miało to być za Gomułki. Czy uwspółcześnianie "Tanga" ma więc sens? Otóż ma. Powrót młodych ludzi do zasad, tradycji i wartości teraz brzmi nawet mocniej, a definitywne zwycięstwo chamstwa połączone z totalną klęską inteligencji zyskało nawet
Tytuł oryginalny
Odmładzany Mrożek
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 65