Oglądając spektakl w Teatrze Ochoty, miałem wątpliwości, czy {#os#10514}Cwojdziński{/#} napisał rzeczywiście komedię. Jak powszechnie wiadomo, komedia jest śmieszna tylko i wyłącznie wtedy, kiedy gra się ją śmiertelnie poważnie. To znaczy na serio traktuje wszystkie nieprawdopodobieństwa akcji i psychologii postaci. "Hipnoza" Antoniego Cwojdzińskiego w Teatrze Ochoty śmieszna nie jest, ponieważ Krzysztof {#os#601}Wakuliński{/#} i Ewa {#os#1165}Gawryluk{/#} grają tę komedię niepoważnie. To znaczy grają tak, jakby jej akcja rzeczywiście była wyssana z palca. W "Hipnozie" chodzi o to, że do lekarza hipnotyzera przychodzi zdesperowana aktorka, która utraciła głos i od trzech miesięcy nie może śpiewać, co grozi zrujnowaniem jej kariery. W spektaklu oczywiście nie ma mowy o żadnej desperacji. Ewa Gawryluk gra tę rolę niepoważnie, to znaczy nie widać, aby się przejęła swoim gardłem. To, czym się najbardziej przejmuje, siedząc w fotelu naprzeciw
Tytuł oryginalny
Odin, dwa, tri...
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza Nr 268