EN

6.07.1992 Wersja do druku

Obcy bliscy Gudmundura Steinssona

Spektakl interesujący, sprawnie wyreżyserowany, przekonująco zagrany - takie głosy pojawiły się w prasie po styczniowej emisji. Nad problemem poruszonym w przedstawieniu jak gdyby mniej, uznając prawie jednomyślnie, że jeszcze, czy też wciąż nas on nie dotyczy. Trochę to dziwne i niepokojące, bo gdy "epidemia" wybuchnie, na dyskusje będzie niestety za późno.

W funkcjonalnie urządzonym mieszkaniu mieszkają, jeśli można to tak nazwać, wiecznie zapracowani rodzice i trójka dorastających dzieci, zajętych wyłącznie swoimi sprawami. Ich codzienne ścieżki przecinają się w "salonie", gdzie wyrywają sobie dzwoniący bezustannie telefon, domofon, gdzie trzy magnetofony grają bez przerwy inny rodzaj muzyki, a włączony telewizor jest obiektem powszechnej, gapiowatej adoracji. Ta wcale nie wyjątkowa, moim zdaniem, rodzina istnieje na poziomie biologicznym, zaspokaja najbardziej podstawowe potrzeby. O innych pamiętać nie chce i nie potrafi. Nikt tu z nikim nie rozmawia. Wymienia się po prostu informacje: czy zjadłaś? czy trzeba ci pieniędzy? czy mogę wziąć samochód? Koniec... Zmuszeni do zamieszkania z dziećmi i wnukami dziadkowie, jak prehistoryczne mamuty, nie rozumieją, ze nie ma w tym domu wspólnych posiłków, pogawędek towarzyskich, gotowania i zabawy. Nic z tych rzeczy. Nawet wigilia nie gromadzi wszystkich przy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Obcy bliscy Gudmundura Steinssona

Źródło:

Materiał nadesłany

Antena nr 29

Autor:

Dorota Buchwald

Data:

06.07.1992

Realizacje repertuarowe