EN

24.02.1965 Wersja do druku

O wszystkim po trochu

Jakby tu "przelecieć" to wszystko, co otrzymaliśmy w ciągu tygodnia? Bo to i program, i nagrody, i tak zwane refleksje ogólne. Najlepiej chyba bez żadnego planu, byle się tylko w tej rubryce zmieścić. Są programy jakby z natury "telewizyjne", to znaczy wychodzące od pewnej formy kontaktu czy prezentacji ruchomej, aktywnej. Osobiście witam je zawsze z radością, jako właściwy pomysł, czy też pójście po właściwej drodze - chociaż mogą one w konkretnym wypadku rozczarować. Należy wówczas pochwalić zasadę i krytykować wykonanie. I są też pozycje, które wypadły "telewizyjnie" (czyli po prostu żywo, pasjonująco) niejako wbrew swojej sztywnej formie - jak np. zwyczajny wykład. Wtedy zależy to już tylko od osobowości mówiącego. Nie należałoby więc przeceniać automatyzmu form. A już szczególnym wrogiem jestem (przyznaję to otwarcie i będę bronił tego stanowiska) tzw. sztucznego, które ma wyglądać "jak żywe", czyli banalnego naturalizmu w for

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

O wszystkim po trochu

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 47

Autor:

Andrzej Braun

Data:

24.02.1965

Realizacje repertuarowe