EN

1.10.1974 Wersja do druku

O różnych przemytnikach

Gdy oglądam Różewiczowską "Grupę Laokoona", odnoszę sta­le wrażenie, że najciekawsza i najzabawniejsza jest odsłona pierwsza. Potwierdziła to i nowa inscenizacja Zygmunta {#os#871}Hübnera{/#} w warszawskim Teatrze Współ­czesnym. Dwaj podróżni znajdują się w przedziale pociągu, wjeżdżające­go na stację graniczną. Jeden jest niespokojny, przerażony, roztrzęsiony. Zdradza tak wiel­kie lęki, że na milę pachnie prze­mytem. Ale te właśnie objawy nie pozwalają w nim widzieć po­ważniejszego przestępcy. Zawo­dowy przemytnik zachowuje zimną krew. Chyba, że jego samodemaskowanie miałoby być wyrafinowanym wybiegiem? Drugi turysta zachowuje się zupełnie inaczej. Cechuje go nie tylko spokój, ale i obojętność. Pogrążony w lekturze "Wieczorów florenckich", żyje w idealnym świecie przygód duchowych. Mo­że to być maska nowego rodzaju. Zapalony zwolennik oderwanego piękna chciałby uchodzić za przemytnika w znaczeniu prze­nośnym. Jeg

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

O różnych przemytnikach

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr Nr 19

Autor:

Wojciech Natanson

Data:

01.10.1974

Realizacje repertuarowe