"Małą Apokalipsę", tę w teatralnym kształcie prezentowanym właśnie na scenie Teatru Współczesnego, poprzedziła fama owocu zakazanego, jakim stała się książka Tadeusza Konwickiego. W kraju skazana na nieoficjalny obieg, a na świecie 17 przekładowi Dzisiaj, kiedy owoc przestał być zakazany, stał się niestety, prawie natychmiast przejrzały, stracił pociągający zapach i smak. I nie rzecz nawet w tym, że od "podziemnej" publikacji "Małej Apokalipsy" minęło 11 lat bo to w gruncie rzeczy niewiele. Od tamtego momentu jednak tyle się w Polsce zdarzyło, że jej obraz zawarty w "Apokalipsie" bardzo już spłowiał i trąci banałem. I nie jest to nawet wina autora. Po prostu o sprawach, które tą treścią książki Konwickiego, tyle ostatnio napisano i powiedziano, że niczego nowego i odkrywczego nie można z niej wyczytać. Dowodzi tego w każdym razie adaptacja i inscenizacja "Małej Apokalipsy" Krzysztofa Zaleskiego. Jej premierowe wykonanie odbyło się w po�
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Szczeciński, nr 88